| Grudzień 3, 2024
CZARNE MAKI. I WOJNA ŚWIATOWA W NOWELISTYCE UKRAIŃSKIEJ
Antologia
Tragiczne wydarzenia, jakie od lutego 2022 roku mają miejsce na Ukrainie wywołały nowe, bądź przypomniały szereg dawnych pytań stawianych wobec Ukrainy, zwłaszcza w aspekcie geopolitycznym. Konieczność przeciwstawienia się rosyjskiemu zagrożeniu nie tylko dla samej Ukrainy, ale dla całej Europy, a może i świata, sprawiła, że jak chyba nigdy dotąd w historii, „kwestia ukraińska” stała się jednym z głównych tematów światowej opinii, zarówno tej stricte (geo)politycznej, jak podejmującej problemy egzystencjalnych, moralnych, związanych z prawami człowieka aspektów wojny.
Problemy bombardowań, zniszczeń, masowych mordów, wysiedleń, tułaczki, uchodźctwa…
Czym jest Ukraina
A w tle brzmienie stawianego w nowym świetle, już nie tylko przez intelektualną elitę, pytania: czym jest, czym powinna być Ukraina i gdzie jest jej miejsce w Europie, wśród jakich wartości.
Nie są to kwestie nowe. Tak, „problem” z Ukrainą nie zaczął się w 2022 ani w 2014 roku. By nie sięgać w otchłań tysiącletnich dziejów, pośrodku których raźno łopoce „rewolucyjny” sztandar chmielnicczyzny, zatrzymajmy się na momencie, kiedy aspiracje ukraińskich elit, rodząca się narodowa świadomość części społeczeństw (tak, różnych społeczeństw ukraińskich), filtrowana przez ekstremalne doświadczenia egzystencjalne, znalazły się w oku cyklonu — najpierw Wielkiej Wojny, potem, będącej jej pokłosiem, wojny domowej w byłym imperium rosyjskim czy wojny z Polakami o wschodnią Galicję. Ukoronowaniem tego ciągu wydarzeń był trzyletni epizod niepodległego państwa URL. Potem — wybiegając nieco w przód — było straszliwe doświadczenie Hołodomoru, stalinowskich czystek i „rozstrzelanego Orodzenia”. Dużo, jak na tak krótki okres czasu. Jak powiedział profesor Jarosław Hrycak, „Ukraina narodziła się w traumie przemocy i rewolucji”.
Powyższe wyliczenie ma charakter li tylko porządkowy, bowiem przedstawiona
sekwencja wydarzeń w swej istocie stanowi jedno continuum, w którym,
jak w tyglu, wrzała materia, z której wykrystalizować się miał
ukraiński naród i niepodległa Ukraina. Materię tę stanowił
splot obiektywnych wydarzeń, ścierających się wśród ukraińskich
działaczy projektów politycznych
i (nie)codziennego doświadczenia zwykłych ludzi.
Chłopi ukraińscy
To właśnie zwykli ludzie znaleźli się w prawdziwym oku tego cyklonu, w epicentrum przemocy; przede wszystkim chłopi, najbardziej bezbronni, dostarczający największego kontyngentu „mięsa armatniego”, ale też inteligenci czy księża. Ludzie ci to żywe, czujące istoty, które ponad wszelkie ideowe pobudki wznieść musieli swą wolę fizycznego przetrwania, ratowania tego, co najbliższe i najdroższe, tego, co dawało chleb powszedni, i tego, co sytuowało człowieka z jego, często marną, egzystencją w świecie realnym, wobec najbliższego otoczenia, wobec ludzi i wobec Boga wreszcie. W ich, budowany z trudem i mozołem, pełen wyrzeczeń, uświęcony wielowiekową tradycją mikrokosmos wtargnęła ognista kometa, zmiatając swym piekielnym ogonem wszelki ustanowiony ład i moralnymi podstawami egzystencji w wymiarze jednostkowym i społecznym. Obok destrukcyjnych mechanizmów wojny par excellence objawiły się też najpodlejsze instynkty ludzkie. Choć i dla ujawniania cnót heroicznych był to dobry czas.
Jarosław Hrycak przytacza zdanie historyka Iwana Rudnyckiego, że „jeżeli narody miałyby dowody osobiste, to w ukraińskim dowodzie osobistym datą narodzin byłby początek pierwszej wojny światowej”. Zdanie to sformułowane zostało w kontekście „ekstremalnej formy modernizacji”, która zakończyła się „zrujnowaniem wsi ukraińskiej, społeczeństw żydowskich, aż do zniszczenia przez Hołodomor i Holokaust”.
Wielka Wojna
Wydarzenia Wielkiej Wojny mają swoich wielkich świadków literackich, znanych głównie z literatury Zachodu. To uniwersalne w swoim przesłaniu dzieła Remarque’a, Zweiga, Duhamela, Rollanda, Hemingwaya, Aldingtona czy wreszcie Haška i wielu innych. Literatura (tzw. piękna) polska, przeżuwająca w nieskończoność czyn legionowy, zapętlona w celebrowaniu odzyskanej niepodległości, w zasadzie nie wyszła poza partykularz. Jedynym chyba polskim dziełem godnym stanąć w jednym szeregu (czy bodaj nie przewyższyć) wśród dzieł wymienionych autorów jest Sól ziemi Wittlina. Ktoś może powiedzieć, że „im” było łatwiej, bo funkcjonowali w obiegu kultury istniejących państw (front zachodni stanowił główny obiekt badań zachodnich historyków I wojny światowej, o froncie wschodnim ledwie się na Zachodzie wspominało). Z wiadomych względów autorzy polscy w pierwszym rzędzie promowali ideę niepodległości. Było to o tyle oczywiste, że mowa była o restytucji tejże, o domaganiu się utraconych, należnych praw do istnienia na politycznej mapie Europy.A co z Ukrainą, czy może raczej: z Ukraińcami? Podobnie jak Polacy, nie mieli w czasie wybuchu pierwszej wojny własnego państwa. Nie mieli jednak tak usankcjonowanej państwowości w przeszłości jak Polacy. W Wielkiej Wojnie uczestniczyli in gremio w szeregach dwóch wrogich mocarstw. Cóż począć zatem z takim doświadczeniem? Na szczęście Ukraińcom dopisał urodzaj na talenty literackie, godne najwyższych laurów, jak choćby Katria Hrynewyczowa, którą za zbiór nowel pt. „Niepokonani”chciano nawet przedstawić do Nagrody Nobla. Całe pokolenie znakomitych pisarzy, zanurzonych w europejskim modernizmie, z niebywałym zacięciem i wyczuciem chwili, a przede wszystkim z niesłychaną wrażliwością podjęło wyzwanie, by dać świadectwo apokalipsie.
Temat wojny podjęli piszący po ukraińsku twórcy po obydwu stronach granicy, dzielącej naród ukraiński pomiędzy dwa mocarstwa. Symptomatyczne w kontekście oceny polityki narodowościowej Rosji i Austro-Węgier względem Ukraińców jest jednak duża dysproporcja w liczbie tych autorów na korzyść poddanych Franciszka Józefa I. Wśród poddanych Mikołaja II widzimy tu tylko Kłyma Poliszczuka i Stepana Wasylczenkę oraz — stanowiącego nieco osobny przypadek antologii powstało już w czasie, kiedy dawne imperia odeszły w niebyt.
Ukraińskie aspiracje narodowe
Problem ukraińskich aspiracji narodowych w państwie austro-węgierskim był oczywisty i podnoszony legalnie w ramach obowiązującego ustroju, co dawało autorom piszącym o wojnie dużo większą swobodę w wiązaniu wydarzeń wojennych z sytuacją narodu ukraińskiego. Odwrotnie rzecz się miała z autorami — poddanymi rosyjskimi; tym większy więc szacunek należy się im za subtelność wyrażania identyfikacji z żywiołem, z uniwersum ukraińskim. Tak u jednych, jak u drugich podskórnie wyczuwa się w ich percepcji i opisie rzeczywistości dorozumiane istnienie ukraińskiej wspólnoty, pomimo zauważalnych i często podkreślanych różnic, np. między „Galicjanami” a „Moskalami” lub wyrażanego tu i ówdzie przez protagonistów zdziwienia, że „oni” mówią „po naszemu”. Godnym zauważenia jest też to, że mimo mniej lub bardziej jawnie deklarowanych, bądź bezpośrednio przez autorów, bądź przez bohaterów ich utworów, sympatii narodowych, nie ma tu popadania w łatwą, tanią propagandę. Świadomi swych artystycznych powinności, autorzy posługują się raczej subtelną aluzją, niedopowiedzeniem, metaforą.
Na niespotykaną skalę ukraińscy pisarze upodobali sobie krótką formę, doprowadzając ją niejednokrotnie do mistrzostwa. Podejmując temat wojny, często budują całe cykle o przemyślanej konstrukcji dramaturgicznej. Kiedy indziej są to luźne obrazki, szkicowane jakby mimochodem, rejestrujące z pozoru banalne sytuacje, którym głębszy sens nadaje ogólny kontekst.
Jak już wspomniano, pisarze ci w znakomitej większości byli dziećmi swojej epoki, epoki modernizmu, doskonale zorientowanymi w tym, co dzieje się w filozofii, sztuce, a zwłaszcza w literaturze europejskiej. Głęboko przeniknięci jej ideami, prądami, bez kompleksów i z wielkim mistrzostwem wcielali je w swą twórczość, nie ustępując własną oryginalnością. Dzięki temu kreowany przez nich obraz wojny, uwikłanego w nią człowieka, daleki jest od banału, od zwykłej reporterskiej relacji. Dzięki stosowanym środkom artystycznego wyrazu otrzymujemy świadectwo nie tylko wojny, ale i całej epoki w jej przeróżnych odsłonach, odcieniach, barwach.
Nasz wybór autorów
W prezentowanym zbiorze uwagę skupiliśmy na twórcach, którzy unikają publicystyki, którzy na harfie ukraińskiego losu zaledwie delikatnie i ostrożnie potrącają o struny polityki czy jakiejkolwiek ideologii, z nacjonalizmem włącznie. Ich utwory wybrzmiewają za to pełnym tonem głębokiego humanizmu, najwyższej troski o najważniejsze wartości, jakie zdołała ustanowić ludzkość, a przede wszystkim są bez wyjątku antywojenne. Większość z autorów uwzględnionych w tym tomie poznało wojnę z autopsji, jako bierni lub czynni uczestnicy wydarzeń. Skrajnym przypadkiem jest tu Osyp Turianski, autor wstrząsającego, niespotykanego na skalę światową, opisu zimowego exodusu wojsk serbskich wraz z austro-węgierskimi jeńcami do Albanii, nazywanego „Albańską Golgotą”, którego sam był uczestnikiem. Ukraińscy artyści pióra bili się na wszystkich frontach, na których walczyły Austro-Węgry i Rosja, od Soczy i Doberdo po „łotewskie ostępy”. Wielce intrygujące dla polskiego czytelnika mogą być utwory, których akcja rozgrywa się na terenach polskich, a więc: twierdza Przemyśl, Warszawa, Podlasie, bliskie polskiemu sercu Polesie, Wołyń, Podole. Nie brak też wielu protagonistów Polaków. Zresztą, truizmem jest stwierdzenie, że historia Ukraińców i Polaków, to często ta sama historia.
Na końcu niniejszego zbioru znalazł się utwór, który do nowelistyki nie należy. Jest to niedługa powieść wybitnego ukraińskiego panfuturysty Geo Szkurupija pt. Batalionerka Joanna, której akcja rozgrywa się w 1917 roku w Kijowie, Petersburgu i na froncie w okolicach Smorgoni — Mołodeczna. Jest ona o tyle istotna, że ujmuje w pewien narracyjny ciąg wszystkie te okoliczności, w których znalazła się „sprawa ukraińska”, a zwłaszcza postawa młodych ludzi w czasie wojny i w trakcie rewolucji lutowej.
Rozstrzelane Odrodzenie
Godzi się na koniec uzmysłowić, a niektórym przypomnieć smutną prawdę: kilku z autorów tej antologii należało do pokolenia „rozstrzelanego Odrodzenia” i jako tacy ponieśli najwyższą ofiarę: w uroczysku Sandarmoch rozstrzelano Kruszelnyckiego, Poliszczuka, „ułaskawionego” z Sołowek Szkurupija rozstrzelano w Leningradzie. O pokolenie starsza Duczyminska przeżyła długie dziewięć lat łagrów.
Nasze zainteresowanie zatrzymuje się przy literaturze „ususowskiej”, dotyczącej Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych, którego zaistnienie i czyny stały się podwaliną mitu założycielskiego nowoczesnego ukraińskiego państwa, podobnie, jak to się miało w Polsce w odniesieniu do Legionów Polskich. Zatrzymujemy się w miejscu, w którym literatura wkracza na grunt utylitarny i — paradoksalnie — romantyczny, mitotwórczy; w miejscu, gdzie literackie wybory ideowe, naznaczone pragmatyzmem, dydaktyzmem i często tendencyjnością są w pewnym sensie oczywiste i bezdyskusyjne. Bez względu na wybory ideowe i artystyczne autorów podejmujących wątki USS, bynajmniej nie dyskredytujemy ich roli i dokonań na gruncie historii ukraińskiej.